
bianca morrison
19.09.2001, cottonwood falls
studentka dziennikarstwa
University of Wyoming, Laramie
panna
heteroseksualna
żeńskie
forest lake
jakie są twoje powiązania z cottonwood falls?
Urodziła się w tym miasteczku i do czasu studiów nigdzie się stąd nie ruszała. Kiedyś marzyła o przeprowadzce do jakiegoś wielkiego miasta, ale teraz wszystko się zmieniło - jest szczęśliwa, że wraca na stałe do rodzinnego domu.
jaki stosunek masz do otaczającej przyrody?
Potrafi docenić piękno otaczającej ją przyrody. Przez pewien czas chciała się stąd wyrwać, uważając Cottonwood Falls za zabitą dechami dziurę, ale w końcu dotarło do niej, że nigdzie nie czuje się tak dobrze, jak tutaj.
na jaką partię polityczną głosujesz w wyborach?
Wybiera partię demokratyczną, ale najchętniej nie głosowałaby na nikogo, bo nie widzi w tym większego sensu. Rozmowy o polityce ją irytują.
Bianca dorastała w Cottonwood Falls, w szczęśliwej, kochającej się rodzinie. Jako najmłodsza pociecha, była otoczona szczególną opieką, nie tylko rodziców, ale także siostry i brata. Morrisonów zawsze łączyły silne więzi. Mimo sporej różnicy wieku, od urodzenia była blisko z rodzeństwem i tak pozostało do dziś - dałaby się dosłownie za nich pokroić.
Rodzice zawsze dbali o to, by nauczyć całą trójkę najważniejszych wartości, by odpowiednio ukształtować ich charaktery i podejście do życia. Wpajali im od najmłodszych lat jak ważna jest ciężka praca, lojalność, uczciwość, rodzina. Chcieli, by ich dzieci umiały cieszyć się z małych rzeczy, jak na przykład wspólnie spędzony czas - na spacerach, przy posiłkach, zabawie.
Była dzieckiem ciekawym świata, inteligentnym, ambitnym - na pewno jedna z najlepszych uczennic w szkole, a do tego przewodnicząca samorządu uczniowskiego. Angażowała się w wiele zajęć pozalekcyjnych, pomagała przy tworzeniu gazetki szkolnej, udzielała się w wolontariatach. Jej determinacja to błogosławieństwo i przekleństwo w jednym, bo zawsze chciała być wszędzie na raz i zdążyć ze wszystkim, co o dziwo się udawało, dzięki znakomitej organizacji. Nie narzekała nigdy na brak czasu, czy zmęczenie, bo najważniejsza była satysfakcja z tego co robiła i duma z włożonego w to wysiłku.
Wbrew pozorom miała wystarczająco dużo wolnego czasu. Większość spędzała na zewnątrz, biegając po polach i lasach z innymi dzieciakami z okolicy. Jeden z chłopców bardzo szybko stał się jej najbliższy. Od początku przybrał rolę kogoś w rodzaju starszego brata, choć ona wolała myśleć o nim jako o swoim rycerzu. Zawsze się nią opiekował, bronił jej - często to właśnie przez to wpadał w kłopoty, bo potrafił przyłożyć w nos innemu dzieciakowi tylko dlatego, że krzywo spojrzał się na małą Morrison, albo powiedział coś nieodpowiedniego.
Spędzali dużo czasu razem, nawet już tylko we dwójkę. Często przesiadywali na dachu starego, opuszczonego domu - miejsce, które było tylko ich, z dala od innych. Rozmawiali wtedy o marzeniach i planach na przyszłość albo zwyczajnie milczeli, wpatrując się w horyzont i od czasu do czasu, nieśmiało łapiąc się za ręce. Był jej najlepszym przyjacielem, a zarazem pierwszą i jedyną dotąd miłością, nigdy mu jednak tego nie wyznała, nie miała okazji. Wszystko się między nimi popsuło, kiedy kończyła liceum. Zawiodła się na nim i unika go jak ognia, odkąd wpadł w ręce policji za handel narkotykami.
Jeszcze w wieku nastoletnim zapragnęła wyrwać się z miasteczka. Cottonwood Falls, choć piękne, wydawało się jej zbyt małe, a życie w nim zbyt przewidywalne. Wielkie miasta, które mogła zobaczyć tylko w telewizji, przyciągały ją niczym magnes. Śniła o szklanych wieżowcach, milionie świateł, ludziach żyjących w wiecznym biegu i niezliczonych możliwościach. Czuła się nieco osamotniona w tym marzeniu, bo większość przyjaciół zupełnie nie rozumiała dlaczego dziewczyna zamierzała opuścić to miejsce. To co dla jednych było wymarzonym życiem i stabilnością, dla niej było klatką. Chciała czegoś więcej.
Jej marzenia powoli się spełniały - dostała się na studia. Laramie to co prawda nie Nowy Jork, ale i tak bardzo się cieszyła. Była szczęśliwa i podekscytowana - nawet wtedy, gdy jej wniosek o stypendium został odrzucony. Rodzice nie potrafili jej pomóc, bo zwyczajnie nie mieli takich pieniędzy. Nie chciała się jednak załamać i dopuścić do siebie myśli, że mogłaby porzucić jakiekolwiek plany. Była przekonana o tym, że jakoś sobie poradzi - że znajdzie robotę albo dwie, weźmie kredyt studencki i jakoś to będzie. W dzień balu maturalnego dostała z uczelni telefon z informacją, że jej czesne zostało opłacone w pełni. Kto to zrobił i dlaczego? Do dziś nie ma pojęcia.
Wyjechała z miasta na kilka lat. W tym czasie oczywiście odwiedzała rodzinę tak często jak mogła, szczególnie na święta. Po tym jak skończyła licencjat, zaczęła coraz częściej myśleć o powrocie do rodzinnego miasteczka na stałe. Tęskniła nie tylko za rodziną i domem, ale także za prostszym życiem, ciszą i spokojem.
Zdecydowała, że będzie kontynuować naukę w trybie zaocznym, dojeżdżając co kilka tygodni na zajęcia. Miała ogromną potrzebę bycia bliżej rodziny i doskonale wiedziała, że tak samo oni potrzebują jej.
• stara się prowadzić bardzo zdrowy tryb życia, ale ma wielką słabość do fast foodów i słodyczy
• nigdy nie nauczyła się pływać, czego się bardzo wstydzi i niechętnie się do tego przyznaje
• biega prawie codziennie, najczęściej o świcie
• ma głos jak anioł, ale śpiewa tylko gdy nikt nie słyszy
• lubi podkradać motor bratu
• sprząta, gdy się czymś denerwuje
• w przeciwieństwie do siostry lubi gotować i coś tam nawet jej z tego wychodzi, nikogo jeszcze nie otruła!
• od najmłodszych lat była zafascynowana książkami. Czytanie było dla niej sposobem na ucieczkę od rzeczywistości i co roku była jednym z tych uczniów, którzy byli wyróżniani za największą ilość książek wypożyczonych ze szkolnej biblioteki
• od podstawówki prowadzi dziennik, pod łóżkiem trzyma pudło wypełnione zapisanymi przez nią zeszytami
• uwielbia dzieci i świetnie sprawdza się w roli cioci, ale marzy też o własnej rodzinie
Rodzice zawsze dbali o to, by nauczyć całą trójkę najważniejszych wartości, by odpowiednio ukształtować ich charaktery i podejście do życia. Wpajali im od najmłodszych lat jak ważna jest ciężka praca, lojalność, uczciwość, rodzina. Chcieli, by ich dzieci umiały cieszyć się z małych rzeczy, jak na przykład wspólnie spędzony czas - na spacerach, przy posiłkach, zabawie.
Była dzieckiem ciekawym świata, inteligentnym, ambitnym - na pewno jedna z najlepszych uczennic w szkole, a do tego przewodnicząca samorządu uczniowskiego. Angażowała się w wiele zajęć pozalekcyjnych, pomagała przy tworzeniu gazetki szkolnej, udzielała się w wolontariatach. Jej determinacja to błogosławieństwo i przekleństwo w jednym, bo zawsze chciała być wszędzie na raz i zdążyć ze wszystkim, co o dziwo się udawało, dzięki znakomitej organizacji. Nie narzekała nigdy na brak czasu, czy zmęczenie, bo najważniejsza była satysfakcja z tego co robiła i duma z włożonego w to wysiłku.
Wbrew pozorom miała wystarczająco dużo wolnego czasu. Większość spędzała na zewnątrz, biegając po polach i lasach z innymi dzieciakami z okolicy. Jeden z chłopców bardzo szybko stał się jej najbliższy. Od początku przybrał rolę kogoś w rodzaju starszego brata, choć ona wolała myśleć o nim jako o swoim rycerzu. Zawsze się nią opiekował, bronił jej - często to właśnie przez to wpadał w kłopoty, bo potrafił przyłożyć w nos innemu dzieciakowi tylko dlatego, że krzywo spojrzał się na małą Morrison, albo powiedział coś nieodpowiedniego.
Spędzali dużo czasu razem, nawet już tylko we dwójkę. Często przesiadywali na dachu starego, opuszczonego domu - miejsce, które było tylko ich, z dala od innych. Rozmawiali wtedy o marzeniach i planach na przyszłość albo zwyczajnie milczeli, wpatrując się w horyzont i od czasu do czasu, nieśmiało łapiąc się za ręce. Był jej najlepszym przyjacielem, a zarazem pierwszą i jedyną dotąd miłością, nigdy mu jednak tego nie wyznała, nie miała okazji. Wszystko się między nimi popsuło, kiedy kończyła liceum. Zawiodła się na nim i unika go jak ognia, odkąd wpadł w ręce policji za handel narkotykami.
Jeszcze w wieku nastoletnim zapragnęła wyrwać się z miasteczka. Cottonwood Falls, choć piękne, wydawało się jej zbyt małe, a życie w nim zbyt przewidywalne. Wielkie miasta, które mogła zobaczyć tylko w telewizji, przyciągały ją niczym magnes. Śniła o szklanych wieżowcach, milionie świateł, ludziach żyjących w wiecznym biegu i niezliczonych możliwościach. Czuła się nieco osamotniona w tym marzeniu, bo większość przyjaciół zupełnie nie rozumiała dlaczego dziewczyna zamierzała opuścić to miejsce. To co dla jednych było wymarzonym życiem i stabilnością, dla niej było klatką. Chciała czegoś więcej.
Jej marzenia powoli się spełniały - dostała się na studia. Laramie to co prawda nie Nowy Jork, ale i tak bardzo się cieszyła. Była szczęśliwa i podekscytowana - nawet wtedy, gdy jej wniosek o stypendium został odrzucony. Rodzice nie potrafili jej pomóc, bo zwyczajnie nie mieli takich pieniędzy. Nie chciała się jednak załamać i dopuścić do siebie myśli, że mogłaby porzucić jakiekolwiek plany. Była przekonana o tym, że jakoś sobie poradzi - że znajdzie robotę albo dwie, weźmie kredyt studencki i jakoś to będzie. W dzień balu maturalnego dostała z uczelni telefon z informacją, że jej czesne zostało opłacone w pełni. Kto to zrobił i dlaczego? Do dziś nie ma pojęcia.
Wyjechała z miasta na kilka lat. W tym czasie oczywiście odwiedzała rodzinę tak często jak mogła, szczególnie na święta. Po tym jak skończyła licencjat, zaczęła coraz częściej myśleć o powrocie do rodzinnego miasteczka na stałe. Tęskniła nie tylko za rodziną i domem, ale także za prostszym życiem, ciszą i spokojem.
Zdecydowała, że będzie kontynuować naukę w trybie zaocznym, dojeżdżając co kilka tygodni na zajęcia. Miała ogromną potrzebę bycia bliżej rodziny i doskonale wiedziała, że tak samo oni potrzebują jej.
ciekawostki
• ranny ptaszek - od zawsze wcześnie wstaje i wcześnie chodzi spać • stara się prowadzić bardzo zdrowy tryb życia, ale ma wielką słabość do fast foodów i słodyczy
• nigdy nie nauczyła się pływać, czego się bardzo wstydzi i niechętnie się do tego przyznaje
• biega prawie codziennie, najczęściej o świcie
• ma głos jak anioł, ale śpiewa tylko gdy nikt nie słyszy
• lubi podkradać motor bratu
• sprząta, gdy się czymś denerwuje
• w przeciwieństwie do siostry lubi gotować i coś tam nawet jej z tego wychodzi, nikogo jeszcze nie otruła!
• od najmłodszych lat była zafascynowana książkami. Czytanie było dla niej sposobem na ucieczkę od rzeczywistości i co roku była jednym z tych uczniów, którzy byli wyróżniani za największą ilość książek wypożyczonych ze szkolnej biblioteki
• od podstawówki prowadzi dziennik, pod łóżkiem trzyma pudło wypełnione zapisanymi przez nią zeszytami
• uwielbia dzieci i świetnie sprawdza się w roli cioci, ale marzy też o własnej rodzinie
imię/nick
Ada
preferowana forma kontaktu
pw/dc
narracja
3 os., czas przeszły
zgoda na powielanie imienia
nie
triggery
w razie czego zaznaczam w poście
preferowane rozgrywki
za bardzo nie wybrzydzam
Bianca Morrison
Jessica Alexander