
Royston O’Hara
30.06.1987r., Cottonwood Falls
chirurg ogólny
cody regional health
kawaler
heteroseksualny
on, jego
hope’s chapel

jakie są twoje powiązania z cottonwood falls?
Jego rodzina od lat pokoleń mieszka w miasteczku i jest bardzo dobrze znana. Jej członkowie są związani z działalnością na rzecz rozwoju Cottonwood Falls.
jaki stosunek masz do otaczającej przyrody?
Roy bardzo ceni sobie przyrodę i odpoczynek na terenach zielonych. Szuka w tym ukojenia nerwów, wyciszenia i równowagi. Dba również o środowisko.
na jaką partię polityczną głosujesz w wyborach?
Roy nie interesuje się polityką. Nie ma na to czasu i chęci. Jakoś nie wierzy, że jego głos ma znaczenie, dlatego trzyma się raczej wyboru rodziny, która jest za republikanami.
Kiedy Royston przyszedł na świat, przywitały go ucieszone głosy krewnych. Od zawsze mógł liczyć na wsparcie i zrozumienie. Przecież był chłopcem, który przekaże dalej nazwisko i przedłuży ród. Kiedy był starszy, poczuł presję i to, że spoczywa na nim odpowiedzialność. I czasem go to przerażało, bo chociaż wyrósł w tradycyjnej rodzinie, nie chciał, by ktoś decydował za niego kim ma być, co ma robić i z kim się spotykać. Najbardziej cenił sobie zawsze rodzeństwo, czując, że ono tylko rozumie jego problemy. Nigdy nie był do nich nastawiony wrogo, wręcz przeciwnie. Starał się być sprawiedliwy i pomocny. I właśnie te cechy mocno się w nim rozwinęły z czasem. Chociaż pchano go w różnych kierunkach, on sam poszukiwał dla siebie własnej drogi życiowej.
Uczył się bardzo dobrze, chociaż nie należał do kujonów, którzy spędzają czas wyłącznie na nauce. Nie nosił okularów, nie miał przypałowego sweterka, przeciwnie. Lubił sport, angażował się w życie szkoły i starał się być kimś, kogo doceni jego rodzina. Zawsze był na tym punkcie sfiksowany. Myślał tylko o tym, by nie narobić sobie i innym wstydu. Chciał też być kimś, kto pomoże zmienić świat – choćby ten najbliższy – ale w jakiej dziedzinie mógłby się sprawdzić? Początkowo nic nie wskazywało na to, by na coś takiego się zdecydował i... wybrał sport, bo lubił grać w koszykówkę. Był graczem w szkolnej drużynie i szło mu doskonale. Mimo to nie czuł, że to jego droga życiowa. Odrzucił karierę sportowca, nie widząc się tam.
Interesował się za to pomaganiem innym osobom. Angażował się w akcje charytatywne, pomagał w nauce mniej zdolnym dzieciakom, odwiedzał starszych i samotnych. I w tym wydawał się być naprawdę dobry. Nie chciał się włóczyć po swoim miasteczku z głową pełną marzeń o lepszym świecie, tylko zabrać za planowanie przyszłości i wyjazd na dobre studia.
Dlaczego wybrał medycynę? Kiedy jego wieloletnia dziewczyna zmarła na stole operacyjnym, gdy próbowano jej pomóc po wypadku samochodowym, był wstrząśnięty i zdruzgotany. Nie potrafił sobie wyobrazić życia bez niej. Winił lekarzy za brak profesjonalizmu, oczywiście niesłusznie. Sprawa była po prostu przegrana na początku. Obrażenia były zbyt poważne, no i tyle.
Zły na cały świat obiecał sobie, że zrobi wszystko, by uratować jak najwięcej istnień. Co ciekawe, nie był jedyną osobą, która poświęciła się medycynie. Jego starsza siostra także została chirurgiem. Dzieliła się pomocą, wiedzą i czasem, co do dzisiaj wspomina i docenia. I chociaż ona miała bardziej burzliwe życie i mnóstwo wyjazdów za sobą, on po latach spędzonych na nauce i praktyce w San Francisco, postanowił wrócić w rodzinne strony. Nie było łatwo dostać się do pracy w lokalnym szpitalu, a on nie chciał korzystać ze znajomości. Co ciekawe, swoje miejsce znalazł tam po tym, jak główny chirurg zaczął mieć problemy ze zdrowiem i musiał się wycofać z pracy. Roy najpierw pomagał mu jako asystent, ale z upływem czasu i faktem, że jest pilnym uczniem swojego mentora, postanowiono dać mu szansę i stałe miejsce w lekarskim składzie. Roy jest młody, lubi eksperymenty i nowe metody działania, co stara się pokazywać w pracy. Szuka nowych rozwiązań i metod, by uratować jak najwięcej pacjentów. Bardzo się stara, chce się rozwijać i nie przeszkadza mu to, że wrócił do swojej małej ojczyzny. Wciąż pomaga innym, czy to operując, czy po prostu angażując się w różne charytatywne eventy. Przede wszystkim pragnie służyć innym, dopiero później myśli o sobie.
Prywatnie wydaje się być osobą dość samotną. Nie ma dziewczyny, nie umawia się na randki, bo nie ma na nie czasu. Rodzinę to martwi, bo w końcu to panowie przekazują nazwisko kolejnemu pokoleniu. Kochał kogoś lata temu i bardzo przeżył stratę partnerki. Nie związał się dotąd z nikim na poważnie. Udaje, że nie widzi, jak jego podopieczna ze szpitala, stara się zrobić wszystko, żeby ją dostrzegł i odwzajemnił uczucie. Boi się znów pokochać, by nie stracić tej drugiej osoby. Ma serce pełne współczucia i pozytywnych emocji, chociaż czasem wydaje się być arogancki i nieprzystępny. Tak naprawdę ma przyjaciół i cieszy się zaufaniem bliskich. Dba o dobre relacje, nie lubi chować urazów i złości w sobie. Jeśli coś mu nie pasuje, mówi o tym, bo wierzy w siłę rozmowy.
- pije dużo kawy, chociaż osobiście woli herbatę
- biega i dba o siebie
- słucha różnej muzyki, bo chyba każdy gatunek ma do zaoferowania coś ciekawego
- nie ogląda telewizji, wiadomości sprawdza w laptopie czy telefonie
- jest leworęczny
- nie przepada za pełną formą swojego imienia
- chociaż nie ma wiele czasu dla siebie, bo głównie odsypia ciężkie dyżury, lubi układać puzzle
- nie pije alkoholu
- za czasów studenckich lubił karaoke, całkiem nieźle śpiewał, ale teraz usłyszenie go graniczy z cudem
- uwielbia zwierzęta
- przepada za czytaniem, ale ma na to dość mało czasu
Uczył się bardzo dobrze, chociaż nie należał do kujonów, którzy spędzają czas wyłącznie na nauce. Nie nosił okularów, nie miał przypałowego sweterka, przeciwnie. Lubił sport, angażował się w życie szkoły i starał się być kimś, kogo doceni jego rodzina. Zawsze był na tym punkcie sfiksowany. Myślał tylko o tym, by nie narobić sobie i innym wstydu. Chciał też być kimś, kto pomoże zmienić świat – choćby ten najbliższy – ale w jakiej dziedzinie mógłby się sprawdzić? Początkowo nic nie wskazywało na to, by na coś takiego się zdecydował i... wybrał sport, bo lubił grać w koszykówkę. Był graczem w szkolnej drużynie i szło mu doskonale. Mimo to nie czuł, że to jego droga życiowa. Odrzucił karierę sportowca, nie widząc się tam.
Interesował się za to pomaganiem innym osobom. Angażował się w akcje charytatywne, pomagał w nauce mniej zdolnym dzieciakom, odwiedzał starszych i samotnych. I w tym wydawał się być naprawdę dobry. Nie chciał się włóczyć po swoim miasteczku z głową pełną marzeń o lepszym świecie, tylko zabrać za planowanie przyszłości i wyjazd na dobre studia.
Dlaczego wybrał medycynę? Kiedy jego wieloletnia dziewczyna zmarła na stole operacyjnym, gdy próbowano jej pomóc po wypadku samochodowym, był wstrząśnięty i zdruzgotany. Nie potrafił sobie wyobrazić życia bez niej. Winił lekarzy za brak profesjonalizmu, oczywiście niesłusznie. Sprawa była po prostu przegrana na początku. Obrażenia były zbyt poważne, no i tyle.
Zły na cały świat obiecał sobie, że zrobi wszystko, by uratować jak najwięcej istnień. Co ciekawe, nie był jedyną osobą, która poświęciła się medycynie. Jego starsza siostra także została chirurgiem. Dzieliła się pomocą, wiedzą i czasem, co do dzisiaj wspomina i docenia. I chociaż ona miała bardziej burzliwe życie i mnóstwo wyjazdów za sobą, on po latach spędzonych na nauce i praktyce w San Francisco, postanowił wrócić w rodzinne strony. Nie było łatwo dostać się do pracy w lokalnym szpitalu, a on nie chciał korzystać ze znajomości. Co ciekawe, swoje miejsce znalazł tam po tym, jak główny chirurg zaczął mieć problemy ze zdrowiem i musiał się wycofać z pracy. Roy najpierw pomagał mu jako asystent, ale z upływem czasu i faktem, że jest pilnym uczniem swojego mentora, postanowiono dać mu szansę i stałe miejsce w lekarskim składzie. Roy jest młody, lubi eksperymenty i nowe metody działania, co stara się pokazywać w pracy. Szuka nowych rozwiązań i metod, by uratować jak najwięcej pacjentów. Bardzo się stara, chce się rozwijać i nie przeszkadza mu to, że wrócił do swojej małej ojczyzny. Wciąż pomaga innym, czy to operując, czy po prostu angażując się w różne charytatywne eventy. Przede wszystkim pragnie służyć innym, dopiero później myśli o sobie.
Prywatnie wydaje się być osobą dość samotną. Nie ma dziewczyny, nie umawia się na randki, bo nie ma na nie czasu. Rodzinę to martwi, bo w końcu to panowie przekazują nazwisko kolejnemu pokoleniu. Kochał kogoś lata temu i bardzo przeżył stratę partnerki. Nie związał się dotąd z nikim na poważnie. Udaje, że nie widzi, jak jego podopieczna ze szpitala, stara się zrobić wszystko, żeby ją dostrzegł i odwzajemnił uczucie. Boi się znów pokochać, by nie stracić tej drugiej osoby. Ma serce pełne współczucia i pozytywnych emocji, chociaż czasem wydaje się być arogancki i nieprzystępny. Tak naprawdę ma przyjaciół i cieszy się zaufaniem bliskich. Dba o dobre relacje, nie lubi chować urazów i złości w sobie. Jeśli coś mu nie pasuje, mówi o tym, bo wierzy w siłę rozmowy.
ciekawostki
- nie jest uzdolniony kulinarnie, ale coś tam zrobić potrafi- pije dużo kawy, chociaż osobiście woli herbatę
- biega i dba o siebie
- słucha różnej muzyki, bo chyba każdy gatunek ma do zaoferowania coś ciekawego
- nie ogląda telewizji, wiadomości sprawdza w laptopie czy telefonie
- jest leworęczny
- nie przepada za pełną formą swojego imienia
- chociaż nie ma wiele czasu dla siebie, bo głównie odsypia ciężkie dyżury, lubi układać puzzle
- nie pije alkoholu
- za czasów studenckich lubił karaoke, całkiem nieźle śpiewał, ale teraz usłyszenie go graniczy z cudem
- uwielbia zwierzęta
- przepada za czytaniem, ale ma na to dość mało czasu
imię/nick
Amarylis
preferowana forma kontaktu
pw
narracja
3 osoba, czas przeszły
zgoda na powielanie imienia
nie
triggery
piszę wszystko oprócz scen brutalności wobec człowieka czy zwierząt
preferowane rozgrywki
napiszę i coś poważnego i na wesoło. Lubię rozwijać relacje, wątki rodzinne, w miejscu pracy też mogę pisać; nie lubię za to scen agresji i przemocy
Royston „Roy” O’Hara
Onur Tuna